Dzisiejsza
pielgrzymka była najprawdopodobniej najdłuższą w obrębie
Wrocławia dlatego wybrałam się na nią wcześniej żeby zdążyć
na Mszę Świętą. Jechało mi się bardzo dobrze, doganiałam nawet
psi zaprzęg, ale nagle droga przede mną zrobiła się bardzo
błotnista. Pomyślałam pieski sobie poradzą a ja nie mogę podążać
przez błoto, bo chcę mieć ładny strój na Mszę Świętą...
Kościół
parafialny Najświętszej Maryi Panny Bolesnej
Archidiecezja
wrocławska, Dekanat Wrocław - północ II (Sępolno)
Trasa: Dom - Wrocław, ul.
Tatarakowa 1-3
Długość: ok. 40 km w dwie
strony
Sposób pokonania: rower
Popatrzyłam
a z lewej strony była dobrej jakości droga jak ze snu w którą
można odbić i pojechać równolegle do błotnistej drogi. Jak
pomyślałam tak zrobiłam pędziłam co sił w nogach aż droga
rowerowa się skończyła, bo była jeszcze w budowie. Nie miałam
czasu żeby się cofnąć i szukać innej drogi więc kawałek drogi
szłam prowadząc rower przez inną błotnistą drogę, w pewnym
momencie tak się zapadłam, że miałam całe buty brudne po kostki,
ale dzięki Bogu wydostałam się na asfaltową drogę. :-) Z mojego
zapasu czasu zrobiło się opóźnienie, ale ciągle miałam
nadzieję, że jeszcze zdążę, bardzo się ucieszyłam kiedy
zobaczyłam kościół. Kiedy przypinałam rower słyszałam już
śpiew wiernych tak więc z grubsza ściągnęłam błoto i wpadłam
do kościoła w którym był chrzest, zdezorientowałam się czy nie
pomyliłam godzin, ale wszystko grało, to była próba tego co ma
być mówione na chrzcie tak więc Chwała Panu zdążyłam. :-)
Jak to na
chrzcie wierni byli odświętni ubrani a ja w zabłoconych butach i
polarku na rower usiadłam na końcu w ławce żeby nie wzbudzać
zamieszania. Była uroczysta Msza Święta a ja się czułam tak jak
w opisie z Ewangelii „Wszedł król, żeby się przypatrzyć
biesiadnikom, i zauważył tam człowieka, nie ubranego w strój
weselny. Rzekł do niego: Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając
stroju weselnego? Lecz on oniemiał.” (Mt 22,11-12) Nikt się mnie
nie spytał jak weszłam, ale Matka Bolesna zapewne ubolewała nad
moim strojem, chociaż się starałam i byłam w spódnicy. Kiedy
będziecie pielgrzymować i przydarzy wam się taka sytuacja, że się
ubrudzicie zanim dojdziecie na Mszę Św. najlepszą metodą jest
udawanie, że nic się nie stało. Kiedy wierni zdążają do Komunii
Św. zdążamy z nim z wyprostowaną twarzą wpatrzoną w ołtarz a
wszelkie kropki, plamki i wielkie zachlapania traktujemy jak nową
modę i tyle. To naprawdę działa, bo nikt mi nie zwrócił uwagi na
temat stroju a Bóg zna moje serce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz