sobota, 10 grudnia 2016

Matka Boża Bolesna

Dzisiejsza pielgrzymka była najprawdopodobniej najdłuższą w obrębie Wrocławia dlatego wybrałam się na nią wcześniej żeby zdążyć na Mszę Świętą. Jechało mi się bardzo dobrze, doganiałam nawet psi zaprzęg, ale nagle droga przede mną zrobiła się bardzo błotnista. Pomyślałam pieski sobie poradzą a ja nie mogę podążać przez błoto, bo chcę mieć ładny strój na Mszę Świętą...

 
Kościół parafialny Najświętszej Maryi Panny Bolesnej
Archidiecezja wrocławska, Dekanat Wrocław - północ II (Sępolno)
Trasa: Dom - Wrocław, ul. Tatarakowa 1-3
Długość: ok. 40 km w dwie strony
Sposób pokonania: rower



Popatrzyłam a z lewej strony była dobrej jakości droga jak ze snu w którą można odbić i pojechać równolegle do błotnistej drogi. Jak pomyślałam tak zrobiłam pędziłam co sił w nogach aż droga rowerowa się skończyła, bo była jeszcze w budowie. Nie miałam czasu żeby się cofnąć i szukać innej drogi więc kawałek drogi szłam prowadząc rower przez inną błotnistą drogę, w pewnym momencie tak się zapadłam, że miałam całe buty brudne po kostki, ale dzięki Bogu wydostałam się na asfaltową drogę. :-) Z mojego zapasu czasu zrobiło się opóźnienie, ale ciągle miałam nadzieję, że jeszcze zdążę, bardzo się ucieszyłam kiedy zobaczyłam kościół. Kiedy przypinałam rower słyszałam już śpiew wiernych tak więc z grubsza ściągnęłam błoto i wpadłam do kościoła w którym był chrzest, zdezorientowałam się czy nie pomyliłam godzin, ale wszystko grało, to była próba tego co ma być mówione na chrzcie tak więc Chwała Panu zdążyłam. :-)


Jak to na chrzcie wierni byli odświętni ubrani a ja w zabłoconych butach i polarku na rower usiadłam na końcu w ławce żeby nie wzbudzać zamieszania. Była uroczysta Msza Święta a ja się czułam tak jak w opisie z Ewangelii „Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka, nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego? Lecz on oniemiał.” (Mt 22,11-12) Nikt się mnie nie spytał jak weszłam, ale Matka Bolesna zapewne ubolewała nad moim strojem, chociaż się starałam i byłam w spódnicy. Kiedy będziecie pielgrzymować i przydarzy wam się taka sytuacja, że się ubrudzicie zanim dojdziecie na Mszę Św. najlepszą metodą jest udawanie, że nic się nie stało. Kiedy wierni zdążają do Komunii Św. zdążamy z nim z wyprostowaną twarzą wpatrzoną w ołtarz a wszelkie kropki, plamki i wielkie zachlapania traktujemy jak nową modę i tyle. To naprawdę działa, bo nikt mi nie zwrócił uwagi na temat stroju a Bóg zna moje serce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz