Przemek podzielił się swoim świadectwem pielgrzymowania na Jasną Górę...
Po drodze zatrzymałem
się może ze 3 razy, aby się napić i zjeść kanapkę. W Oleśnie
byłem w Lidlu - pobliskim markecie, gdzie kupiłem bułki z
truskawkami i wodę do picia. Było wtedy około godz. 19-tej. Byłem
również w bankomacie ale był nieczynny. Następnie kontynuowałem
jazdę wyznaczoną trasą z Olesna na Częstochowę.
W miejscowości za
Olesnem zapytałem pewną panią o nocleg i dowiedziałem się, że
mogę się udać do miejscowości Borki Wielkie, gdzie jest kościół
i dom zakonny. Podziękowałem owej kobiecie za pomoc w tej kwestii i
szybko pojechałem do Borek Wielkich ponieważ wiedziałem, że mam
mało czasu, bo dzień się kończy. Zdążyłem na czasChwała
Panu! Przełożony zakonu był bardzo miły i przyjął mnie na noc.
Na noclegu zrozumiałem, że muszę wyruszyć na trasę w nocy aby
zdążyć na czas.
Wiedziałem że bez
światła w rowerze nie mam prawa jechać jezdnią.
Miałem trochę
niespokojną noc. Byłem sam w jednym pokoju. Poszedłem spać po
godz. 21-szej, a wstałem o 2.30. O 3:10 wyruszyłem w trasę.
Zacząłem ten czas od koronki do Bożego miłosierdziaSzedłem
w duchu modlitwy i kontemplacji. Było bardzo ciemno, a ja
prowadziłem swój rower do godz.5:10.W końcu zrobiło się jasno.
Byłem szczęśliwy i wdzięczny Bogu. Pieszo przeszedłem ok. 10 km
do miejscowości Przystajń za Bodzanowicami. Resztę trasy ok. 20 km
pokonałem już na rowerze.
Spieszyłem się, bo
wiedziałem, że pielgrzymi wyruszają bardzo wcześnie rano na Jasną
Górę.
Dojechałem do Wręczycy
Wielkiej o godz. 6:04 gdzie szli pielgrzymi. Zdążyłem w samą
poręChwała Panu! Dołączyłem
do swojej grupy mijając pieszo z rowerem inne grupy opolskiej
pielgrzymki. Byłem bardzo szczęśliwy. Spotkałem się z bardzo
serdecznym uśmiechem przewodnika i dyrektora pielgrzymki ojca
Marcina Ogioldy. Cieszyłem się bo mogłem wraz z pielgrzymami
śpiewać, modlić się i słuchać słowa Bożego. Z Wręczycy na
Jasną Górę nie jest daleko 18 km. Doszliśmy szczęśliwi w Bożym
Duchu na Jasną Górę, gdzie mieliśmy Mszę odprawianą przez
biskupa opolskiego A. Czaję o godz.11-tej. Pogoda co prawda była
trudna bo padał deszcz ale było ciepło i bezwietrznie.
Po Mszy świętej trzeba
było podjąć decyzję o powrocie, bo nasza grupa miała wyjechać
autobusem o godz. 15:30. Było trochę na koniec zamieszania bo nie
umieliśmy znaleźć autobusu.
W końcu pomyślałem o
starszym panu, który wracał rowerem w moje strony, że skoro on
wraca rowerem, to czemu ja mam pojechać autobusem.
I tak przebrałem się, zarzuciłem wiatrówkę na deszcz i
wyruszyłem w drogę powrotną. Była godz. 14.10 jak wyjechałem z
Jasnej Góry.
Jechałem przez
Blachownię, Herby, Pietrzaki w kierunku Opola drogą 44. Jechało mi
się bardzo dobrze pomimo wymagającego roweru. W rowerze miałem
ustawione z przodu najwyższe przełożenie (3).Tak więc jechałem
rowerem na najwyższym przełożeniu bez możliwości zmiany biegów
z przodu na trzech przednich zębatkach, bez oświetlenia ale ze
sprawnym hamulcem.
Praktycznie całą drogę
byłem zanurzony w kontemplacji modlitw. Musiałem się znowu
spieszyć, ponieważ gonił mnie czas niemiłosiernie. Przed
zmrokiem musiałem wrócić do domu. Były trudne warunki pogodowe
padał deszcz przez pewien czas. Zdążyłem przemoknąć ale mi to
specjalnie nie przeszkadzało.
Byłem szczęśliwy, bo
byłem w ramionach Maryi.Prawie
cały czas musiałem utrzymywać odpowiednie tempo jazdy. Była
wielka radość w sercu jak dojechałem do Opola ok. godz. 19:10.
Po drodze zatrzymałem
się może ze cztery razy ale na bardzo krótko (ok.5-7minut) żeby
coś zjeść i napić się.
Wstąpiłem po drodze do
dwóch albo trzech sklepów, które były otwarte bezpośrednio przy
drodze. Jakiesz to szczęście.Nie
traciłem praktycznie czasu na drobne zakupy pączki, bułki i napój
Tymbark.
W Opolu zjadłem
ostatniego pączka i popiłem napojem i z wielką radością w sercu
ruszyłem drogą w kierunku KrapkowicMyślałem
że to sen zdążyłem dojechać na czas do Krapkowic.
Szczęśliwy i
rozradowany przyklęknąłem przy kościele aby pochwalić Pana Boga
w Najświętszym Sakramencie. Wykonało się. Wróciłem do domu
cały, zdrowy, szczęśliwy i jak zobaczyłem mojego kochanego
siostrzeńca w domu to byłem niezmiernie szczęśliwy! Był wtedy
moją największą radościąKubuś
Jacob po ang.
Moja trasa:
I)Dojazd w Piątek:
OPOLE – Olesno –
Borki Wielkie – ok. 58km
II)Sobota – dojście na
Jasną Górę i powrót
Pieszo: Borki
Wielkie-Przystajń (ok.10km)
Rowerem: Przystajń –
Wręczyca (ok. 21km)
Z pielgrzymami: Wręczyca
– Częstochowa (ok.18 km.)
Powrót do domu rowerem:
Częstochowa – Blachownia – Herby – Pietrzaki – Dobrodzień –
Ozimek – Opole – Kąty opolskie – Krapkowice – ( ok.121km )
Przemek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz