Długie
trasy mają to do siebie, że są długie a nie każdy ma czas i
możliwość żeby być na trasie zbyt długo. Jednym z rozwiązań
jest podzielenie trasy na mniejsze odcinki i tak też zrobiłam
przechodząc Ekstremalną Trasę św. Józefa, że przeszłam tylko
pierwszą część od początku do kościoła św. Józefa Oblubieńca
w Lutyni.
Link do
zdjęć: https://photos.app.goo.gl/UmKEYUidUmRY6Tw79
Długość
trasy ok. 50 km
Wyprawę
rozpoczęłam Mszą Św. w Kościele Uniwersyteckim we Wrocławiu o
godz. 7:30, po Mszy Św. wspólnie odmówiliśmy Litanię do św.
Józefa, ksiądz Tomasz udzielił mi specjalnego błogosławieństwa
dla pielgrzymów, pomodliłam się chwilę przed kaplicą św. Józefa
w tym kościele i wyruszyłam w drogę.
Pogoda we
Wrocławiu była pochmurna, miejscami padał deszcz a za Wrocławiem
było chłodna w sam raz na pielgrzymowanie. Pomimo tego, że
zaprosiłam kilkanaście osób do wspólnego pielgrzymowania to nikt
się nie zdecydował aby pójść ze mną. W święto św. Józefa
Rzemieślnika chciałam przejść całą trasę tak aby wyrzeźbić
sylwetkę tego wielkiego świętego tzn. plan był żeby skończyć
nad ranem, ponieważ 88 km jest nie do przejścia w jeden dzień a
tyle liczy cała trasa.
Ostatnio
dowiedziałam się, że pielgrzymując czy biegając warto zaopatrzyć
się w gwizdek, który odstrasza dzikie zwierzęta, co jest
szczególnie ważne, kiedy idzie się samemu i w lesie czy na
bezdrożach nie można liczyć na pomoc innych osób. Tak więc
zaopatrzona w gwizdek czułam się bezpieczniej chociaż nie miałam
okazji wypróbowania go.
W Lesie
Marszowickim był wzmożony ruch pieszych, czasem przejechali jacyś
rowerzyści w innych miejscach na trasie było widać, że ludzie
wspólnie się spotykali i grillowali czyli wspólnie świętowali...
Ktoś powiedział mi „Dzień Dobry!”, ja też tak zaczęłam
mówić do innych i było miło. Dwie starsze panie na przystanku
autobusowym spytały się mnie „Dokąd idziesz?”, ja na to „Do
Mrozowa i Miękini!” a one na to w Mrozowie też jest zamek. Trochę
tak jakby jedynym celem człowieka na Ziemi było odwiedzanie zamków
a kto by pomyślał, że można pielgrzymować pomiędzy kościołami?
W okolicach
Mrozowa podjęłam decyzję, że skończę trasę w Lutyni przy
kościele św. Józefa Oblubieńca NMP, to będzie niecała połowa
trasy i dobry moment żeby podzielić trasę na dwie części po to
aby ponownie zacząć ją w tym samym miejscu. A może taki podział
pomoże innym osobom podjąć decyzję o przejściu trasy w podobny
sposób jak ja?
Za Miękinią
po wyjściu z lasu był bardzo miły stróż – starszy, wierzący
pan, który chętnie czeka aby z kimś porozmawiać. Zachęcam aby
zagadać do niego jak ktoś będzie przechodził tą trasą.
Opowiedział mi, że jest to bardzo spokojna okolica i odkąd tam
pracuje nic się nie wydarzyło, co mnie bardzo uspokoiło.
We
Wróblowicach był otwarty kościół, ludzie zgromadzili się na
wspólnej modlitwie a w Lutyni 2 kościoły się przede mną skryły.
Czy ktoś potrafi je odnaleźć na poniższym zdjęciu?
A może warto
odnaleźć je w rzeczywistości. Co ciekawe w Lutyni kościół św.
Józefa Oblubieńca NMP stoi obok kościoła NMP Częstochowskiej,
Oblubieniec stoi wiernie przy swojej Oblubienicy i czeka.
Po
zakończeniu pielgrzymowania spotkała mnie niespodzianka nie było
autobusu i od kościoła szłam 7,5 km do pętli we
Wrocławiu-Leśnicy. Jest to pewien sposób na powrót do domu. :-)
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz