sobota, 3 października 2020

VIII Pielgrzymka na Wzgórze Osobowickie

Pomimo tego, że Pielgrzymka na Wzgórze Osobowickie odbyła się po raz ósmy to ja byłam na niej po raz pierwszy, już kiedyś o niej słyszałam ale nigdy się nie wybrałam.

Trasa: Wrocław, Kościół św. Jerzego – Kaplica na Wzgórzu Osobowickim

Długość: ok. 5 km

Link do zdjęć: https://photos.app.goo.gl/gmoqRX5dpLYX5YBh6

Pielgrzymka odbyła się w intencji uzdrowienia chorych. Chwilkę po dziewiątej odmówiliśmy Litanię Loretańską a następnie wyszliśmy z Kościoła św. Jerzego odmawiając Radosną Część Różańca Św. a część tajemnic śpiewaliśmy. :-) Różaniec Św. zakończyliśmy na Moście Milenijnym i słuchaliśmy ładnych piosenek przez tubę. Później była krótka konferencja na temat młodego chłopaka, który ma wkrótce zostać wyniesiony na ołtarze oraz wspólne śpiewanie pieśni. Następnie po dojściu do Kościoła św. Teresy od Dzieciątka Jezus ok. godz. 10:30 odmówiliśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Po przerwie o godz. 11:30 wyruszyliśmy w kierunku Wzgórza Osobowickiego na którym ok. godz. 12 mieliśmy Mszę Św. w kaplicy. Ojciec Tomasz miał bardzo krótkie i trafne kazanie dzięki czemu już koło godz. 13 mieliśmy wspólną Agapę. Przyznam szczerze usiadłam koło dwóch pań, które tak bardzo były zajęte sobą, że udało mi się z nimi zamienić zaledwie kilka zdań. Na agapie mieliśmy zupę z kiełbasą oraz kawę orkiszową i ciasta.



Ktoś może spytać czy taka mini pielgrzymka w ogóle ma sens? Czyż po uzdrowienie nie powinniśmy chodzić długimi ekstremalnymi trasami albo godzinami pozostawać na modlitwie? Nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania, ale dla mnie ta krótka pielgrzymka była bardzo owocna, co prawda doszłam do Kościoła św. Jerzego na nogach a później wróciłam z kaplicy okrężną drogą zahaczając o mój ulubiony cypel i wyszło mi ok. 20 km ale to na pielgrzymce dostałam uzdrowienia.

Otóż od dawna borykam się z takim problemem, że jestem ofiarą przemocy w rodzinie i niektóre osoby o tym wiedzą ale bojąc się odrzucenia nie mówię o tym wszystkim. Trochę to przypomina podwójną grę, chcę żeby ludzie mnie akceptowali nie wiedząc wszystkiego o mnie ale tak naprawdę najcenniejsi są ci, którzy znając o mnie prawdę przyjmują mnie taką jaką jestem. Dzisiaj na tej pielgrzymce widziałam różne chore osoby z zespołem Downa, ale też inne, których nie potrafię nazwać i zrozumiałam, że te chore osoby są akceptowane i kochane takimi jakie są. Zrozumiałam też, że ja przy nich jestem zdrowa i przypomniały mi się słowa modlitwy, którą kiedyś odmawiałam: „Dziękuję Ci Boże za zdrowie, bo wiele osób jest w szpitalach lub cierpi bardziej ode mnie...”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz