sobota, 26 sierpnia 2017

Moje świadectwo – Pielgrzymka rowerowo-piesza na Jasną Górę

 Przemek podzielił się swoim świadectwem pielgrzymowania na Jasną Górę...
Z powodu tego, że pracowałem i wykorzystałem dni wolne w pracy w tym roku odbyłem pielgrzymkę na Jasną Górę w formie skróconej. Pomimo ograniczonego czasu chciałem bardzo dołączyć do pielgrzymów z naszej diecezji tj. Diecezji opolskiej, którzy podążali w tym roku po raz kolejny na Jasną Górę, aby pokłonić się Królowej – w sobotę we wspomnienie Matki Bożej Królowej. W czwartek wieczorem spakowałem się i znalazłem w Internecie trasę z Opola do Wręczycy Wielkiej. Następnego dnia w piątek wyruszyłem rankiem rowerem do pracy do Opola, gdzie pracowałem do godz.16-tej. Wziąłem rower do Intersportu, gdzie na serwisie rowerowym wymieniłem klocki hamulcowe w tylnym kole. Był z tym trochę problem z powodu uszkodzenia hamulca ale udało się z tym uporać. Koledzy byli bardzo zdziwieni, że tym rowerem wybieram się w długą trasę. Najbardziej byłem niepocieszony z powodu braku oświetlenia ale przyrzekłem sobie, że będę się spieszył i postaram się zdążyć na czas. Plan był taki aby najpóźniej w sobotę rano dołączyć do pielgrzymów w miejscowości Wręczyca Wielka i przejść wraz z nimi na Jasną Górę. W trasę wyruszyłem bezpośrednio po pracy o godz.16:10. Trasę wcześniej miałem przygotowaną na kartce. Wiedziałem, że z powodu braku oświetlenia raczej nie dojadę w piątek do Wręczycy.
Po drodze zatrzymałem się może ze 3 razy, aby się napić i zjeść kanapkę. W Oleśnie byłem w Lidlu - pobliskim markecie, gdzie kupiłem bułki z truskawkami i wodę do picia. Było wtedy około godz. 19-tej. Byłem również w bankomacie ale był nieczynny. Następnie kontynuowałem jazdę wyznaczoną trasą z Olesna na Częstochowę.
W miejscowości za Olesnem zapytałem pewną panią o nocleg i dowiedziałem się, że mogę się udać do miejscowości Borki Wielkie, gdzie jest kościół i dom zakonny. Podziękowałem owej kobiecie za pomoc w tej kwestii i szybko pojechałem do Borek Wielkich ponieważ wiedziałem, że mam mało czasu, bo dzień się kończy. Zdążyłem na czasChwała Panu! Przełożony zakonu był bardzo miły i przyjął mnie na noc. Na noclegu zrozumiałem, że muszę wyruszyć na trasę w nocy aby zdążyć na czas.
Wiedziałem że bez światła w rowerze nie mam prawa jechać jezdnią.
Miałem trochę niespokojną noc. Byłem sam w jednym pokoju. Poszedłem spać po godz. 21-szej, a wstałem o 2.30. O 3:10 wyruszyłem w trasę. Zacząłem ten czas od koronki do Bożego miłosierdziaSzedłem w duchu modlitwy i kontemplacji. Było bardzo ciemno, a ja prowadziłem swój rower do godz.5:10.W końcu zrobiło się jasno. Byłem szczęśliwy i wdzięczny Bogu. Pieszo przeszedłem ok. 10 km do miejscowości Przystajń za Bodzanowicami. Resztę trasy ok. 20 km pokonałem już na rowerze.
Spieszyłem się, bo wiedziałem, że pielgrzymi wyruszają bardzo wcześnie rano na Jasną Górę.
Dojechałem do Wręczycy Wielkiej o godz. 6:04 gdzie szli pielgrzymi. Zdążyłem w samą poręChwała Panu! Dołączyłem do swojej grupy mijając pieszo z rowerem inne grupy opolskiej pielgrzymki. Byłem bardzo szczęśliwy. Spotkałem się z bardzo serdecznym uśmiechem przewodnika i dyrektora pielgrzymki ojca Marcina Ogioldy. Cieszyłem się bo mogłem wraz z pielgrzymami śpiewać, modlić się i słuchać słowa Bożego. Z Wręczycy na Jasną Górę nie jest daleko 18 km. Doszliśmy szczęśliwi w Bożym Duchu na Jasną Górę, gdzie mieliśmy Mszę odprawianą przez biskupa opolskiego A. Czaję o godz.11-tej. Pogoda co prawda była trudna bo padał deszcz ale było ciepło i bezwietrznie.
Po Mszy świętej trzeba było podjąć decyzję o powrocie, bo nasza grupa miała wyjechać autobusem o godz. 15:30. Było trochę na koniec zamieszania bo nie umieliśmy znaleźć autobusu.
W końcu pomyślałem o starszym panu, który wracał rowerem w moje strony, że skoro on wraca rowerem, to czemu ja mam pojechać autobusem. I tak przebrałem się, zarzuciłem wiatrówkę na deszcz i wyruszyłem w drogę powrotną. Była godz. 14.10 jak wyjechałem z Jasnej Góry.
Jechałem przez Blachownię, Herby, Pietrzaki w kierunku Opola drogą 44. Jechało mi się bardzo dobrze pomimo wymagającego roweru. W rowerze miałem ustawione z przodu najwyższe przełożenie (3).Tak więc jechałem rowerem na najwyższym przełożeniu bez możliwości zmiany biegów z przodu na trzech przednich zębatkach, bez oświetlenia ale ze sprawnym hamulcem.
Praktycznie całą drogę byłem zanurzony w kontemplacji modlitw. Musiałem się znowu spieszyć, ponieważ gonił mnie czas niemiłosiernie. Przed zmrokiem musiałem wrócić do domu. Były trudne warunki pogodowe padał deszcz przez pewien czas. Zdążyłem przemoknąć ale mi to specjalnie nie przeszkadzało.
Byłem szczęśliwy, bo byłem w ramionach Maryi.Prawie cały czas musiałem utrzymywać odpowiednie tempo jazdy. Była wielka radość w sercu jak dojechałem do Opola ok. godz. 19:10.
Po drodze zatrzymałem się może ze cztery razy ale na bardzo krótko (ok.5-7minut) żeby coś zjeść i napić się.
Wstąpiłem po drodze do dwóch albo trzech sklepów, które były otwarte bezpośrednio przy drodze. Jakiesz to szczęście.Nie traciłem praktycznie czasu na drobne zakupy pączki, bułki i napój Tymbark.
W Opolu zjadłem ostatniego pączka i popiłem napojem i z wielką radością w sercu ruszyłem drogą w kierunku KrapkowicMyślałem że to sen zdążyłem dojechać na czas do Krapkowic.
Szczęśliwy i rozradowany przyklęknąłem przy kościele aby pochwalić Pana Boga w Najświętszym Sakramencie. Wykonało się. Wróciłem do domu cały, zdrowy, szczęśliwy i jak zobaczyłem mojego kochanego siostrzeńca w domu to byłem niezmiernie szczęśliwy! Był wtedy moją największą radościąKubuś Jacob po ang.

Moja trasa:
I)Dojazd w Piątek:
OPOLE – Olesno – Borki Wielkie – ok. 58km
II)Sobota – dojście na Jasną Górę i powrót
Pieszo: Borki Wielkie-Przystajń (ok.10km)
Rowerem: Przystajń – Wręczyca (ok. 21km)
Z pielgrzymami: Wręczyca – Częstochowa (ok.18 km.)
Powrót do domu rowerem: Częstochowa – Blachownia – Herby – Pietrzaki – Dobrodzień – Ozimek – Opole – Kąty opolskie – Krapkowice – ( ok.121km )

Przemek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz