środa, 2 maja 2018

Ekstremalna Trasa św. Józefa cz. 1

Długie trasy mają to do siebie, że są długie a nie każdy ma czas i możliwość żeby być na trasie zbyt długo. Jednym z rozwiązań jest podzielenie trasy na mniejsze odcinki i tak też zrobiłam przechodząc Ekstremalną Trasę św. Józefa, że przeszłam tylko pierwszą część od początku do kościoła św. Józefa Oblubieńca w Lutyni.

Długość trasy ok. 50 km

Wyprawę rozpoczęłam Mszą Św. w Kościele Uniwersyteckim we Wrocławiu o godz. 7:30, po Mszy Św. wspólnie odmówiliśmy Litanię do św. Józefa, ksiądz Tomasz udzielił mi specjalnego błogosławieństwa dla pielgrzymów, pomodliłam się chwilę przed kaplicą św. Józefa w tym kościele i wyruszyłam w drogę.
Pogoda we Wrocławiu była pochmurna, miejscami padał deszcz a za Wrocławiem było chłodna w sam raz na pielgrzymowanie. Pomimo tego, że zaprosiłam kilkanaście osób do wspólnego pielgrzymowania to nikt się nie zdecydował aby pójść ze mną. W święto św. Józefa Rzemieślnika chciałam przejść całą trasę tak aby wyrzeźbić sylwetkę tego wielkiego świętego tzn. plan był żeby skończyć nad ranem, ponieważ 88 km jest nie do przejścia w jeden dzień a tyle liczy cała trasa.
Ostatnio dowiedziałam się, że pielgrzymując czy biegając warto zaopatrzyć się w gwizdek, który odstrasza dzikie zwierzęta, co jest szczególnie ważne, kiedy idzie się samemu i w lesie czy na bezdrożach nie można liczyć na pomoc innych osób. Tak więc zaopatrzona w gwizdek czułam się bezpieczniej chociaż nie miałam okazji wypróbowania go.
W Lesie Marszowickim był wzmożony ruch pieszych, czasem przejechali jacyś rowerzyści w innych miejscach na trasie było widać, że ludzie wspólnie się spotykali i grillowali czyli wspólnie świętowali... Ktoś powiedział mi „Dzień Dobry!”, ja też tak zaczęłam mówić do innych i było miło. Dwie starsze panie na przystanku autobusowym spytały się mnie „Dokąd idziesz?”, ja na to „Do Mrozowa i Miękini!” a one na to w Mrozowie też jest zamek. Trochę tak jakby jedynym celem człowieka na Ziemi było odwiedzanie zamków a kto by pomyślał, że można pielgrzymować pomiędzy kościołami?

W okolicach Mrozowa podjęłam decyzję, że skończę trasę w Lutyni przy kościele św. Józefa Oblubieńca NMP, to będzie niecała połowa trasy i dobry moment żeby podzielić trasę na dwie części po to aby ponownie zacząć ją w tym samym miejscu. A może taki podział pomoże innym osobom podjąć decyzję o przejściu trasy w podobny sposób jak ja?
Za Miękinią po wyjściu z lasu był bardzo miły stróż – starszy, wierzący pan, który chętnie czeka aby z kimś porozmawiać. Zachęcam aby zagadać do niego jak ktoś będzie przechodził tą trasą. Opowiedział mi, że jest to bardzo spokojna okolica i odkąd tam pracuje nic się nie wydarzyło, co mnie bardzo uspokoiło.
We Wróblowicach był otwarty kościół, ludzie zgromadzili się na wspólnej modlitwie a w Lutyni 2 kościoły się przede mną skryły. Czy ktoś potrafi je odnaleźć na poniższym zdjęciu? 

A może warto odnaleźć je w rzeczywistości. Co ciekawe w Lutyni kościół św. Józefa Oblubieńca NMP stoi obok kościoła NMP Częstochowskiej, Oblubieniec stoi wiernie przy swojej Oblubienicy i czeka.

Po zakończeniu pielgrzymowania spotkała mnie niespodzianka nie było autobusu i od kościoła szłam 7,5 km do pętli we Wrocławiu-Leśnicy. Jest to pewien sposób na powrót do domu. :-)
c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz