Każdy kto myśli, że pielgrzymi na szlakach św. Jakuba są
gatunkiem wymarłym mógł się bardzo zdziwić widząc dwoje
pielgrzymów wędrujących nocą na Ślężańskiej Drodze św.
Jakuba Apostoła ze Środy Śląskiej do Sobótki.
W Polsce poza głównym szlakiem św. Jakuba Via Regia prowadzącym
do Hiszpanii jest 16 innych szlaków prowadzących przez naszą
ojczyznę lub nieznacznie zahaczających o inne państwa. Droga
Ślężańska prowadzi ze Ślęży przez Sobótkę do Środy Śląskiej
i jej długość wynosi 55km.
Już od kilku lat 1.05 jest organizowana pielgrzymka z Sobótki na
Ślężę. Aby podnieść trud pielgrzymowania wspólnie z kolegą
postanowiliśmy przejść szlakiem św. Jakuba wstecz tzn. od Środy
Śląskiej do Sobótki po to aby wspólnie z pielgrzymką wejść na
Ślężę. Początkowo pomysł był, żeby wejść większą grupą,
ale niestety nie znalazło się więcej chętnych.
Z Ciechowa leśną drogą udaliśmy się do Kulina, staraliśmy się
trzymać żółtego szlaku dla rowerzystów, ale nie wiedzieliśmy
dokładnie w którym miejscu odbić na Kulin, ponieważ nie było
żadnego oznaczenia muszli ani kierunkowskazu. Trochę się
pogubiliśmy w lesie zanim przy pomocy GPS-a wyszliśmy skrajem lasu
dochodząc do polnej drogi. Ta część trasy była bardzo trudna, na
drodze były gałęzie, błoto i różne inne utrudnienia tak więc
mieliśmy spowolnione tempo poprzez przedzieranie się przez las o
zmroku. Dotarliśmy do Ciechowa, kiedy było jeszcze trochę widno.
Kościół Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki widzieliśmy
tylko z zewnątrz, chociaż ten XIV wieczny kościół zapowiadał
się bardzo ciekawe to tylko niewielka część kościołów jest
otwarta poza Mszą Świętą i nabożeństwem.
Z Ciechowa do Kulina poszliśmy na przełaj przez polne drogi. Na
początku, kiedy było jeszcze trochę asfaltu szliśmy bez
oświetlenia, ale później było to zbyt niebezpieczne i
korzystaliśmy z latarki czołowej, momentami była wysoka trawa tak
więc miałam już w butach bardzo mokro. Po dotarciu do Kulina
zobaczyliśmy kościół św. Marcina, lecz mój aparat w telefonie
komórkowym był zbyt słaby żeby sobie poradzić ze zdjęciem w
takich warunkach tak więc pozostaje uwierzyć na słowo. Później
dla potomności robiliśmy z Krzyśkiem zdjęcia w ten sposób, że
Krzysiek świecił latarką oświetlając obiekt a ja robiłam
zdjęcie, zdjęcia nie są profesjonalne, ale są od serca. :-)
W Kostomłotach zrobiliśmy już lepsze zdjęcia pod kościołem
Podwyższenia Krzyża Świętego,
ponieważ był oświetlony,
podobnie w miejscowości Wawrzeńczyce pok kościołem św.
Wawrzyńca.
W miejscowości Zabłoto zrobiliśmy nasz pierwszy dłuższy postój
na przystanku, jedliśmy kanapki, Krzysiek podzielił się ze mną
swoją herbatą, ponieważ nie miałam termosu, chwilę odpoczęliśmy
i wyruszyliśmy w dalszą drogę. W ogóle Krzysiek był bardzo
pomocny, niósł dwa swetry i jeden z nich mi pożyczył. :-)
Kiedy dochodziliśmy do miejscowości Ujów na drogę wyszło nam
dwóch chłopaków, którzy pytali kim jesteśmy i dokąd zmierzamy,
co ciekawe jeden z nich spytał się czy jesteśmy małżeństwem.
Zaprosili nas na wódeczkę i kiełbaski, ale ja nalegałam żebyśmy
poszli dalej, może powinniśmy im bardziej głosić Boga, ale ja
tego nie czułam że mamy imprezować kiedy pielgrzymujemy. Kolejny
postój zrobiliśmy w Ujowie pod kościołem św. Jakuba, było tam
takie ładne, drewniane, zadaszone miejsce na postój, można było
siedzieć i popatrzeć na kościół św. Jakuba, nawet w nocy był
ładny widok.
W tym miejscu zeszliśmy ze szlaku św. Jakuba, który prowadził
lasami i polnymi drogami przez Buków, ale nie chcieliśmy już iść
dalej takimi drogami w nocy. Mieliśmy do wyboru wrócić się do
imprezujących młodzieńców albo pójść przez Wawrzeńczyce i
Mietków, wybraliśmy Wawrzeńczyce.
W Mietkowie zaczęła mnie ogarniać senność do tego stopnia, że nie potrafiłam iść samodzielnie w linii prostej, poprosiłam Krzyśka o wsparcie i szłam podpierając się o niego żeby się nie przewrócić, co niestety spowolniło nasze tempo poruszania się. Stwierdziliśmy, że mamy dużo czasu i będziemy za wcześnie w Sobótce tak więc poszliśmy dookoła Zalewu Mietkowskiego. W pewnym momencie senności mnie opuściły i żwawym tempem ruszyliśmy do przodu. Był przepiękny poranek i podziwialiśmy wschód słońca nad Zalewem, co ciekawe nie byliśmy sami, bo byli tam też wędkarze. Chciałam zobaczyć kościół w Domanicach, ale Krzysiek mówił, że musimy się spieszyć, bo już nie mamy czasu, ja tam się nie przejmowałam czasem i kilometrami, polegałam na Krzyśku, który pilnował trasy oraz godziny. Kiedy byliśmy w Chwałowie stwierdziłam, że już długo idziemy bez postoju i potrzebuję odpocząć, tak więc zrobiliśmy dłuższy postój połączony z posiłkiem.
Po dojściu do Tworzyjanowa szło nam się już całkiem dobrze,
ponieważ nasz cel – Ślęża był już bardzo dobrze widoczny, do
kościoła św. Jakuba w Sobótce dotarliśmy o 9 nad ranem
spotykając w Sobótce znajomego pielgrzyma Darka, z którym szłam
razem w jednej grupie (18) do Częstochowy. Ponieważ trwała Msza
Święta weszliśmy na chwilę do przedsionka kościoła św. Jakuba
w Sobótce.
Później porozmawialiśmy z naszym pielgrzymem i wspólnie udaliśmy się do Sanktuarium św. Anny w Sobótce, gdzie coraz liczniej zjeżdżali się pielgrzymi. Po wspólnej modlitwie całą pielgrzymką wyruszyliśmy na Ślężę.
Chociaż biegam po górach długie dystanse, to jednak ta pielgrzymka
z Sobótki na Ślężę była dla mnie trudna, moje niedoleczone
przeziębienie dało mi się we znaki, było mi bardzo słabo, ale
Bóg dodał mi sił. Pielgrzymka była bardzo owocna spotkałam
Teresę, która też chciałaby przejść szlak św. Jakuba, kto wie
jak Bóg da to wybierzemy się za rok ze Środy Śląskiej do Sobótki
w większym gronie a jakby byli chętni to można by przejść innymi
szlakami św. Jakuba albo przejechać rowerem. Drogi są dla nas
otwarte
|
Bóg prowadzi sił dodaje
pielgrzym w drodze się nie poddaje,
gdy się zgubi woła SOS,
na pomoc włącza GPS,
do przodu napiera,
po drogach pielgrzymuje
NIEBO ZYSKUJE.
Dla wszystkich pielgrzymów i nie tylko polecam piosenkę zespołu
Mocni w Duchu „Moja droga jest prosta”, która to piosenka
towarzyszyła mi na szlaku
Mocni w Duchu „Moja droga jest prosta”
Moja droga jest prosta,
Idąc nią w sercu radość mam,
Bo wiem, że nie pomyliłem się.
Moja droga jest pewna,
Na jej końcu światłość jest,
Która wciąż mi mówi,
Jak mam dalej iść.
Ref. Jezus, Jezus, Jezus moim Panem jest. /x2
I chociaż wciąż upadam,
Chociaż gubię się,
To jednak chce ciągle iść
Moją drogą.
Bo na niej jest prawda,
Na niej pokój jest,
Na niej jest moje szczęście,
Moja miłość.
Artykuł w Gościu Niedzielnym nawiązujący do naszej wyprawy można
przeczytać tutaj:
Galeria zdjęć z całego szlaku jest dostępna pod linkiem:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz